Tekila
Tekila trafiła do nas wiosną 2003 r. Była straszliwie zabiedzona - skóra i kości, tak osłabiona, że z trudem utrzymywała się na nogach.
Była w stanie niemal agonalnym. Seria kroplówek i zastrzyków postawiła ją na nogi. Wkrótce nagie, pełne strupów uda i boki pokryła piękna,
ślniąca sierść. Dłuższy czas sprawiała wrażenie nieufnej i zastraszonej. Nie wiadomo jakie przeżycia miała za sobą. Z czasem zaakceptowała nas,
odwdzięczając się wiernością i bezgraniczną psią miłością. Nigdy nie przypuszczałem, że doberman może być tak łagodny, uroczy, przymilny.
Całkowicie nami zawładnęła. Zapewniliśmy jej 5 lat pięknego psiego żywota. Miała wszystko, czego pies potrzebuje i dużo więcej - od
kanapy do własnej dyspozycji, po miskę z zawsze świeżą wodą. A przede wszystkim nasze dla niej serdeczne uczucia.
Pewnego pięknego popołudnia niespodziewanie przewróciła się i już nie wstała. Przypuszczamy, że był to zawał.
Nie możemy jej przeboleć.
Ja zagrypiony z wysoką gorączką i współczująca Tekila. 2004 r.
Czy ktoś mógłby przypuszczać, że Tekila tydzień później będzie już w psim raju? 22.06.2008 r.
Jej ostatnie zdjęcie. Po upadku... 29.06.2008 r.
Więcej zdjęć Tekili
|