Dwór w Struży
(kolonia Struża)

Pierwsza wzmianka o Struży (wtedy Stróża) pochodzi z 1431 r. Dziedzicem Struży był wtedy Dziersław.
W 1452 r Zbigniew Oleśnicki przyłącza Strużę do Biskupic. Własnością rodziny Oleśnickich była prawdopodobnie do 1634 r., kiedy Strużę kupił biskup Paweł Piasecki. Następnym właścicielem, do roku 1830, zostaje rodzina Radzimińskich.
Warto odnotować, że częstym gościem w Struży był Bolesław Prus. Tu powstało jego opowiadanie "Szkatułka babuni". Wielokrotnie był gościem Popławskich, właścicieli Struży od 1830 do 1922.
W dokumentach z XVIII jest wzmianka o drewnianym dworze. W owym czasie mieszkał w nim Remigiusz Piasecki. Obecny, murowany dwór zbudował w 1905 r. Tomasz August Popławski.

Dwór w Struży w czerwcu 1937 r. Zdjęcie z książki Lucjana Świetlickiego "Dwory nad Giełczwią" ("Norbertinum" - Lublin 1999)


W 1922 r. majątek zakupuje Jan Tomasz Szczepański, by przekazać go swojemu synowi Mieczysławowi. Mieczysław Piotr Dołęga Szczepański jest właścicielem Struży do sierpnia 1944 r., kiedy to, jak wiadomo, zaczyna się nowa epoka i nowe porządki. Jest to jednocześnie początek końca świetności dworu i folwarku.
Majątek zostaje upaństwowiony i przekazany Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Struży. Następnie przekazany Zakładom Mięsnym w Lublinie, które budują tu wielką tuczarnię. Lokują ją wzdłuż skarpy doliny Wieprza, zapewne na terenie parku dworskiego. Tuczarnia od 1989 r. jest nieużytkowana. Pozostawione chlewnie powoli obracają się w ruinę. Widok przygnębiający.

Obrazek z terenu byłej tuczarni. 19.05.2002 r.

Z gospodarczych zabudowań podworskich do dziś zachował się tylko spichlerz.

Spichlerz. Jesień 2001 r. (fot. Marek Kosmala jr.)


Jest w dobrym stanie i pewnie będzie stał długo, ponieważ jest w prywatnych rękach. Po innych zabudowaniach nie ma śladu. Tak, jak po kolejce wąskotorowej biegnącej mniej więcej od spichlerza do stacji kolejowej Jaszczów.

Jednak o prawdziwą rozpacz może przyprawić stan dworu.

Zachodnie skrzydło - jesień 2000 r. (fot. Marek Kosmala, jr.)


Mieszkają tam jeszcze ludzie ale zachodnie skrzydło już się zawaliło. Nikt nic nie robi, by ratować, co jeszcze można uratować.

13.10.1996 r. (fot. Marek Kosmala, jr.)

Drewniana weranda, południowa strona. 20.11.1999 r.

Miałem okazję spotkać się z potomkami ostatnich właścicieli. Są zainteresowani odzyskaniem dworu. Na przeszkodzie stoją obecne uregulowania prawne. A raczej ich brak. Nie wiem, czy spadkobiercy mają środki na wyremontowanie dworu i odtworzenie zawalonej części ale jedno jest pewne: obecny właściciel, Skarb Państwa, w tej sprawie palcem nie kiwnie. Jeśli nic się nie zmieni, ten piękny secesyjny dwór zostanie niebawem jedynie kupą gruzu. Niektórzy z gruzu wydobywają jakieś pamiątki, jak ten fragment gzymsu, czy uchwyt od drzwi.
9.03.2002 r.

Napisz do mnie aktualizacja:
5.06.2002
powrót do poprzedniej strony powrót na początek strony