Dróżnikówka

Jesienią 2003 roku został rozebrany jeden z najstarszych domów w Trawnikach. Mowa o charakterystycznym drewnianym domku usytuowanym w samym centrum Trawnik między pomnikiem ofiar obozu a nową szkołą.

Na pierwszym planie pomnik ofiar obozu, w głębi dróżnikówka, za nią szkoła. 12.04.1998 r.

16.06.2002

Był zwykle pomalowany na zielono, kiedyś kryty gontem, ostatnio eternitem. Wybudowany pod koniec XIX wieku, przez lata był siedzibą dróżników dbających o szosy przecinające Trawniki. W czasie wojny znalazł się na terenie obozu pracy. Przez przeoczenie esesmanów mieszkańcy nie zostali wykwaterowani 3 listopada 1943 r. w czasie likwidacji obozu. Byli naocznymi świadkami rozstrzeliwania tysięcy Żydów.

Okienko z tyłu domu. To z tego okienka był widok na miejsce rozstrzeliwań. 16.06.2002

Nad oknem widoczne zdobniki. 16.06.2002


Dróżnikówka była niewątpliwie zabytkiem. Była... Została rozebrana w ostatnich dniach października 2003.


25.10.2003

Została tylko kupka gruzu... 1.11.2003

O mieszkańcach dróżnikówki informacje zebrał Janusz Nizio, spokrewniony z Sałęgami:

Rodzina Sałęgów w składzie: ojciec - Stanisław Sałęga (ur. 1877) i dzieci Michał (ur. 1903), Piotr (ur.1908 ), Józef (ur.1910), Wiktoria (ur.1913), Aleksandra (ur. 1915), Julianna (ur.1918) i Julian (ur.1920) przybyła z Białki k. Dorohuczy do Trawnik w 1932 r. Żona Stanisława Sałęgi, Anna już nie żyła. Zmarła w 1926 r. Zamieszkali w południowej połowie dróżnikówki. Stanisław Sałęga otrzymał funkcję dróżnika na drodze prowadzącej z Pełczyna poprzez Trawniki i dalej w stronę Fajsławic (do krzyża przed "górą fajsławską"). Funkcję tę otrzymał dzięki wstawiennictwu swojego syna Michała, który jako jedyny z rodzeństwa miał w miarę gruntowne wykształcenie (ukończył gimnazjum w Warszawie, zdał maturę) i pracował w zarządzie drogowym w Lublinie. Ów Michał znał osobiście prezesa sejmiku wojewódzkiego, Jana Chomicza z Jaszczowa, któremu zarząd drogowy podlegał.
Przed Sałęgami tę połowę domku zajmował niejaki Bubicz z żoną. Także dróżnik. A przed Bubiczem - Zając. Imion niestety nikt nie pamięta.
Natomiast drugą połowę (praktycznie drugą izbę) budynku, od północy, zajmował Andrzej Zachary (Zachariow, Zacharow? - pochodził z Rosji) z żoną Pauliną i czworgiem dzieci: Józefą, Piotrem, Zofią i Ryszardem. Zachary dróżnikował na drodze z Trawnik (od mostu na Wieprzu) w kierunku Chełma.
Stanisław Sałęga funkcję dróżnika pełnił tylko około roku. Po nim przejął ją jego syn Józef, który właśnie wrócił z wojska. Józef trwał na tym stanowisku do 1975 r. Również w czasie wojny. Stąd odszedł na emeryturę.
Rodzina Zacharych wyprowadziła się z dróżnikówki w roku 1942 lub 1943 do nowo wybudowanego domu przy szosie do Fajsławic. Wówczas ich część budynku zajęli Sałęgowie a do opuszczonej przez nich połowy chatki wprowadził się Józef Sałęga z żoną i synem Wiesławem. Józef w 1938 r ożenił się z Heleną Woźniak i do czasu opuszczenia dróżnikówki przez Zacharych mieszkał z żoną i synem na poddaszu murowanego domu u Jana Cimka na poddaszu, nieopodal posesji Radomskich.
Stanisław Sałęga zmarł 15.10.1939 r. Pochowany został na cmentarzu w Biskupicach. Jego syn i następca w zawodzie, Józef , zmarł maju 1987 r. Jego grób jest na cmentarzu w Trawnikach.
W potocznej mowie dróżnikówka nazywana była "budką". Nazwa ta używana była jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku.


Na tle dróżniczówki stoją od lewej: Józef Sałęga, jego córka Bogumiła, Leszek Woźniak, dwaj pozostali nierozpoznani (połowa lat pięćdziesiątych). Na drugim zdjęciu Helena i Józef Sałęgowie i ich córka Bogumiła (ok. 1945)


Nowe szczególy z historii dróżnikówki otrzymałem od pani Wiesławy Zdzienickiej (dziękuję!). Pani Wiesława pisze:
"Mój dziadek, Antoni Sandomirski był dróżnikiem i mieszkał tam przed pierwszymi, wymienionymi przez Janusza Nizio. Opiekował się drogą do Włodawy od Wieprza, miał służbową bryczkę i konia, moja Mama urodziła się w tym domku! A potem dziadkowie wybudowali dom i wyprowadzili się z tego służbowego.
Z jego pracą wiąże się taka opowieść. Dziadek był jak na przełom wieku XIX i XX na wsi w zaborze ruskim człowiekiem wykształconym. Umiał czytać, pisać i liczyć. Miał jako dróżnik (w domu mówiło się, że był drogomistrzem) do dyspozycji konia i bryczkę - służbowe - i co tygodnia jeździł po pieniądze na wypłatę dla pracowników. Pieniądze przywoził w workach (szalała inflacja po I wojnie), i w kuchni w domu, którego zdjęcie jest poniżej na świeżo wyszorowanej drewnianej podłodze te pieniądze były wysypywane i starsze córki pomagały dziadkowi te wypłaty szykować.




Napisz do mnie aktualizacja:
25.11.2004
powrót do poprzedniej strony powrót na początek strony